Słowo na czerwiec 2017

Ojciec Miłosierny, miłość która nie męczy się ani nie odpoczywa

 

Wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. (Łk 15, 20c)

 

 

Jezus pragnął objawić miłosierdzie, jakie Ojciec ma dla nas, biednych grzeszników. Wiedział, że nie bylibyśmy w stanie wrócić do Ojca, jeśli On pierwszy nie ofiarowałby się w ofierze za nas. Przyjął wszystkie nasze grzechy, sam nie stając się przy tym grzesznikiem. “Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (por. J 13,1). Dobrowolnie wydał się, umierając za nas na krzyżu i swoim życiem objawił Miłosiernego Ojca, który kocha każdego człowieka odwieczną miłością.

 

Miłosierną miłość Ojca ilustruje przypowieść o synu marnotrawnym (por. Łk 15,11-32). Wielu teologów woli nazywać ją “Przypowieścią o miłosiernym Ojcu”, ponieważ główną postacią nie jest ani ten syn, który porzucił dom ojca, ani syn starszy, który buntuje się przeciwko ojcu, ale sam ojciec, który jest Miłosierdziem, przebaczeniem i otwartością wobec obydwu swoich dzieci.

 

“<<Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada>>. Podzielił więc majątek między nich” (por. Łk 15, 12). Młodszy syn przychodzi do ojca i prosi o swoją część majątku. W tym fakcie powierzenia synowi jego części majątku Jezus chciał objawić nam pewną prawdę. Prawo zakazywało osobie żyjącej przekazywania spadku synom, ale ten ojciec wykracza poza prawo. Dla niego prawem jest miłość. Miłość, która daje wolność drugiemu człowiekowi. Możemy powiedzieć, że taka właśnie jest miłość Ojca Niebieskiego, który pragnie dać wszystko każdemu z nas: Swoje dziedzictwo, zdolności, bogactwa i wszystkie Jego dobra.

 

My już jesteśmy dziedzicami wszystkiego! Moglibyśmy doświadczać chwały Ojca, ale bardzo często wolimy być jak syn marnotrawny, szukając wszystkiego własnymi siłami, nie uświadamiając sobie naszych ograniczeń i grzechów.

 

Ojciec wybiegł synowi na spotkanie, objął go, odział w nowe szaty i włożył mu pierścień na palec. Ojciec nieustannie nas wyczekuje. Patrzy na mnie, ma nadzieję, że wrócę. Nie ma znaczenia, czy jesteśmy brudni z powodu popełnionych grzechów, On wybiega nam na spotkanie i okrywa nas królewskimi szatami. Widzi w nas Swój obraz i podobieństwo, interesuje się i troszczy o nasze życie. On kocha mnie takim, jakim jestem!

 

A my? Czy jesteśmy w stanie kochać naszych braci pomimo ich win i grzechów, które popełniają? Czy jesteśmy gotowi nie tylko przebaczać im, ale także otaczać dobrem, odziać w nowe szaty, a nawet zdjąć nasz “pierścień dziedzictwa”, aby dać go temu, który zgrzeszył? Przyjmując swojego syna, Ojciec “zapłakał z radości”. Czy zatrzymałeś się kiedyś nad tym, by pomyśleć, że Ojciec zawsze płacze z radości z powodu powrotu syna, który był daleko, a który wraca do domu?

Wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. (Łk 15, 20c)

 

Przypowieść mówi, że Ojciec od razu kazał zabić utuczone cielę, aby uczcić powrót syna. W czasach Jezusa, posiadanie przez rodzinę utuczonego cielęcia, było symbolem bogactwa. Utuczony cielak był zwierzęciem, które mogło dać życie kolejnym, był zatem symbolem dostatku! Co zrobił Ojciec? Ofiarował swoje bogactwo, to, co miał najlepszego, młode cielę. W tym geście widzimy całkowitą ofiarność Ojca Niebieskiego, który aby przyjąć nas z powrotem do Swojego domu, wydał Swojeo Jedynego Syna z miłości do nas.

 

“A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego” (Łk 15, 20). Ojciec wzruszył się! Aramejski czasownik określający to wzruszenie pochodzi od słowa hesed, które oznacza wnętrzności miłosierdzia, łono, które zradza życie! Życie rodzące się w łonie matki wywołuje ból. Cierpienie, które zradza życie i ból, który nie jest bólem, ale miłością!

 

Kiedy Jezus oddaje się Ojcu z miłości, aby dać nam życie w pełni, przeżywa nasze cierpienia
i przyjmuje nasze rany, bierze na siebie nasze choroby. Wiele razy wyobrażamy sobie Ojca jako Boga odległego, dlatego nie ufamy Mu i robimy wszystko, aby Go odepchnąć. Mimo to, On
z nas nie rezygnuje, składa w ofierze Swojego Syna i czeka na nas w Swoim domu.

 

Ojciec wybiegł na spotkanie syna i powiedział: “będziemy ucztować”. Również dla nas może zostać wyprawiona uczta. Wystarczy, że zdecydujemy się żyć dla innych, oddać nasze życie, być miłością miłosierną, łonem, które cierpi z miłości, aby zradzać życie. Możemy zradzać życie jedynie wtedy, kiedy jesteśmy gotowi na cierpienie i śmierć za innych.

 

Nie traćmy czasu, Ojciec daje nam nowe życie w Jezusie, daje nam nową ziemię i nowe niebo. Niech ta przypowieść będzie w naszej codziennej medytacji, abyśmy żyli tak, jak syn, który wraca do Ojca oraz jak Ojciec, który do końca miłuje syna. A jeśli kiedykolwiek poczujemy się jak starszy syn, dlaczego nie mielibyśmy zdecydować się na definitywną zmianę naszej postawy?

 

Misericordiae Vultus, nr. 9

 

Jak można zauważyć, miłosierdzie w Piśmie Świętym jest kluczowym słowem na określenie postępowania Boga w stosunku do nas. On nie ogranicza się do deklarowania swojej miłości, ale wyraża ją w sposób widoczny i namacalny. Miłość zresztą nie może być nigdy abstrakcyjnym słowem. Z samej swej natury jest konkretnym życiem: intencjami, zachowaniami, postawami, wyrażanymi w codzienności. Miłosierdzie Boga jest Jego odpowiedzialnością za nas. On czuje się odpowiedzialny, czyli pragnie naszego dobra i chce, byśmy byli szczęśliwi, napełnieni radością i pokojem. W tym samym kierunku powinna zmierzać miłość miłosierna chrześcijan. Tak jak kocha Ojciec, tak też powinny kochać dzieci. Jak On jest miłosierny, tak też i my jesteśmy wezwani, by być miłosierni — jedni wobec drugich.