Kain i Abel
Rozpad braterstwa
Wspaniale jest czytać w Biblii o wartości, jaka tkwi w braterstwie. W zeszłym miesiącu zwróciliśmy uwagę na to, że jesteśmy aktem miłości Ojca z Nieba. Z woli Boga wyszliśmy z Jego łona jako Jego dzieci, a więc bracia dla siebie nawzajem.
Niestety, ta prawda była przez wiele wieków zapomniana i nie brana pod uwagę. Jednak papież Franciszek stale przywołuje nas z powrotem ku tej rzeczywistości, centrum naszego życia. W najbliższych miesiącach zobaczymy, w jaki sposób powinniśmy przeżywać tę prawdę urzeczywistniającą się w naszej codzienności, jeśli naprawdę chcemy żyć jak chrześcijanie.
Dziś posłużymy się bolesnym doświadczeniem Kaina zabijającego Abla.
„Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą” (Rdz 4, 4-5).
Historia tych braci bliźniaków opisuje klęskę braterstwa. Nadchodzi moment, w którym Kain zabija Abla. To okrutne wydarzenie może nam coś przekazać. Zastanówmy się, co takiego dzieje się w Kainie?
W Kainie pojawia się myśl, że Abel jest ulubieńcem Pana, przez co rodzi się w nim nienawiść i żal. Wszystko, czym żyje, zaczyna prowadzić do zniszczenia. Możemy powiedzieć, że w głębi czuje się niekochany i odtrącony. Dochodzi do wniosku, że nie jest darzony taką miłością, jak jego brat.
Widzimy, że Kain i Abel nie składają takiej samej ofiary, dlatego wydaje się nam, że Bóg woli jednego z nich. Ale tak nie jest! Bracia bardzo się od siebie różnią: jeden składa dar z płodów roli, a drugi – ze swojej trzody.
Sęk tkwi w niezdrowym postrzeganiu miłości przez Kaina.
„Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą” (Rdz 4, 4-5).
Chcemy, by nas kochano, ale nie chcemy być dla nikogo „drudzy”. Pragniemy miłości, która jest jedyna. I to prawda: w oczach Boga jesteśmy jedyni.
Bóg nie odrzuca daru Kaina, ale jego egoistyczną postawę.
Kain myśli, że Bóg bardziej kocha jego brata, i dlatego dopuszcza się zabójstwa. To dramat nie tylko Kaina, ale i nasz. Kain czuje się odrzucony, bo chce jako jedyny być kochany przez Boga i nie zgadza się z nikim dzielić tej miłości.
Jako członkowie Ruchu Przymierza Miłosierdzia wielokrotnie tego doświadczamy. Spotykamy narkomanów, prostytutki i dzieci, którzy zabijają, bo brakuje im miłości rodziny i czują odrzucenie przez innych ludzi. W związku z tym buntują się i dopuszczają przemocy. W głębi serca chcą powiedzieć samym sobie i reszcie świata, że mają wartość i pragną stanąć w centrum zainteresowania innych osób. W jaki sposób? Zabijając!
Kain nie rodzi się przestępcą, ale staje się nim, gdy stwierdza, że nie czuje się kochany. Tak to zawiść wygrywa z miłością. Zawiść przejmuje kontrolę nad naszym życiem.
„Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą” (Rdz 4, 4-5).
W mojej codzienności pełno jest porównań. Porównuję swoje życie z życiem ludzi obok mnie – w rodzinie, we wspólnocie, w naszych grupach. I zawsze zadaję sobie pytanie, dlaczego ktoś dostał to, czego ja nie dostałem? Doszukuję się niesprawiedliwości, co w konsekwencji rodzi nikczemność, gniew oraz żal wobec Boga i braci.
Przez ten gniew zaczynam postrzegać wszystkich wokół nie jako moich braci, ale przeciwników dążących do odebrania mi miłości, której szukam i potrzebuję. Tak oto inni stają się moimi wrogami, których należy usunąć.
Teraz rozumiemy, dlaczego nasze życie we fraterniach i grupach staje się piekłem i zaczyna brakować w nim pokoju. Jesteśmy konsekrowani, złożyliśmy więzy Misjonarzy Przymierza, ale we wszystkich wokół widzimy wrogów do usunięcia. Jesteśmy dla innych jak Kain!
Wówczas rodzą się skargi jak: „pracuję, ale nikt nie dostrzega mojego wysiłku”, „ja się zawsze poświęcam, ale ulubieńcami i tak są ci, co nic nie robią” i tak dalej.
„Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą” (Rdz 4, 4-5).
Na czym polega dramat? Ja zawsze rozumuję jak niewolnik, a nie jak umiłowany syn. Tymczasem Ojciec z Nieba dał mi wszystko i wszystko jest moje. W oczach Ojca z Nieba jestem jedyny. Nic mi nie brakuje. W miarę, jak zagłębiam się w tę prawdę i w to przekonanie, żyjący we mnie Kain gaśnie, a wzmacnia się pewność, że skoro każdy jest kochany, ja również jestem jedyny i kochany od zawsze.
To wszystko wyzwala nas i czyni z nas ludzi, którzy są kochani i potrafią kochać, wiedząc, że wszystko już zostało im dane. Musimy tylko oddać Bogu i innym ludziom to, co otrzymujemy jako dar, a nie tylko jako owoc naszej pracy i zmęczenia.
A zatem: ty, i ja, kim pragniemy być, Kainem czy Ablem?
ojciec Antonello Cadeddu
Założyciel wspólnoty Przymierze Miłosierdzia