Słowo na styczeń 2025 – Ewangelia o gubieniu i przypowieści mówiące o Miłosierdziu

W tym roku jubileuszu 25-lecia Przymierza Miłosierdzia rozpoczynamy nowy cykl słowa na miesiąc, koncentrujący się wokół przypowieści o miłosierdziu. Będą to także chwile refleksji nad tym, jak miłosierdzie Boże objawiało się w naszym życiu. Jako rodzina Przymierza Miłosierdzia chcemy w tym roku rozważać i dziękować Bogu za Jego miłosierdzie, które dosięga nas każdego dnia.

„…ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15,24)

Nasze ludzkie doświadczenie pokazuje, że utrata czegoś traktowana jest jako coś negatywnego, towarzyszy jej cierpienie i smutek. Jakie to dla nas trudne, gdy zgubimy coś i nie możemy tego znaleźć, na przykład naszego telefonu! A co dopiero, gdy stanie się tak z czymś wartościowym, na przykład pieniędzmi, klejnotem rodzinnym. Jeszcze trudniej jest nam, gdy tracimy kogoś, kogo kochamy, czy to przez zerwanie więzi, czy w obliczu śmierci ukochanej osoby. Zawsze znajdzie się w życiu taki moment, kiedy coś utracimy. A jakże trudno jest, gdy tracimy bliskość z Bogiem i oddalamy się od Jego łaski z powodu naszych grzechów… Mimo to wiemy, że „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28). Po każdym bolesnym doświadczeniu, a takim jest doświadczenie zagubienia się, można na nowo doświadczyć radości spotkania.

Nieprzypadkowo święta Matka Teresa z Kalkuty mówiła, że nie chwali Boga za to, co On jej daje, ale za to, co jej zabiera!

„…ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15,24)

Na początku 15. rozdziału Ewangelii według św. Łukasza czytamy o kobiecie, która zgubiła drachmę i po długich poszukiwaniach cieszy się z jej odnalezienia. Na przestrzeni całej naszej historii niezliczoną ilość razy doświadczaliśmy utraty, a doświadczenia te służyły nauce większej prostoty, większego ubóstwa, a nawet temu, byśmy uczyli się jeszcze bardziej doceniać dary Opatrzności – lub zdarzały się nam dlatego, że Bóg chciał dać nam coś lepszego.

Nie sposób nie wspomnieć tu doświadczenia, jakie spotkało nas w roku 2008, kiedy straciliśmy jeden z naszych domów przyjęć. W sposób całkowicie niespodziewany właściciel zerwał z nami umowę, domagając się z powrotem wynajętego domu, co wówczas łączyło się dla nas z ogromnym cierpieniem. Bo gdzie mieliśmy znaleźć z dnia na dzień miejsce dla 80 przyjętych przez nas osób? Nie mówiąc już o inwestycjach podjętych przez nas w ciągu wszystkich lat działalności domu. I choć była to dla nas ogromna strata, jednocześnie zaskoczyła nas wtedy ogromna troska i miłość Boga. Pewna dobrodziejka, dowiedziawszy się o tej sytuacji, przekazała hojną ofiarę, co pozwoliło nam nabyć nie jeden, ale dwa domy, zwiększając nasze możliwości przyjmowania ludzi i dając nam poczucie bezpieczeństwa, gdyż mogliśmy inwestować w coś, co było naszą własnością. Istotnie, miał rację jeden ze świętych, gdy mówił: „Nie mamy nic, czego nie otrzymalibyśmy od Boga. Jeśli On nam coś zabiera, to dlatego, że chce dać nam coś większego”.

„…ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15,24)

W innej z przypowieści opowiadających o miłosierdziu słyszymy o Dobrym Pasterzu, który miał odwagę zostawić dziewięćdziesiąt dziewięć owiec na pustyni i iść na poszukiwanie tej, która się zagubiła, a o którą bardzo się troszczył. Jak trudno jest utracić kogoś, kogo się kocha!

Przez te 25 lat Bóg nie szczędził nam tego cierpienia, wzywając do siebie braci i siostry, których tak bardzo nam brakuje: Nivalda, Marię Paolę, Paula Roberta, Rosę, Marię Madalenę, i wielu innych, o których stale pamiętamy z wielką miłością. Ale każdemu pożegnaniu towarzyszyło zaproszenie skierowane do nas przez Boga, byśmy mieli świadomość krótkości życia i tego, że wszystko na tym świecie przemija, że na to, by Go kochać, mamy tylko dziś.

Śmierć Nivalda, w roku 2002, była niespodziewaną tragedią, która naznaczyła głębokim smutkiem początek nowo założonego dzieła. Ojciec Enrico podzielił się z nami, że poczuł się wówczas całkiem wyzuty z sił i pełen zwątpienia w przyszłość dzieła, szczególnie tam, gdzie chodziło o przyjmowanie najuboższych, bo za to odpowiadał Nivaldo. Lecz, niespodziewanie, wraz z jego śmiercią, wspólnota doświadczyła szczególnego czasu rozwoju i płodności, nade wszystko w wymiarze przyjmowania ubogich.

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12,24). Dziś Nivaldo jest naszym potężnym orędownikiem w niebie.

„…ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15,24)

Przez grzech gubimy się, oddalamy od Boga, upodabniamy się do syna marnotrawnego, który poszukuje w rzeczach światowych tego szczęścia, które może znaleźć jedynie w domu Ojca. Wystarczy, że spojrzymy na naszą historię życia, żeby zauważyć, jak wielki smutek i poczucie bezsensu zrodziły w nas grzechy. Ale otchłań naszej nędzy zawsze przyciąga ku nam nieskończony ocean miłosierdzia Bożego (por. Dzienniczek św. Faustyny, 1059, 1074, 1541).

A skoro prawdą jest, że nasze upadki były dla nas powodem cierpienia, to jak opisać całą radość z bycia dosięgniętym przez Jego życzliwe spojrzenie i ogarniętym Jego miłosiernymi ramionami w każdym przebaczeniu, które otrzymujemy? Wnikając w to misterium, święty Augustyn wykrzyknął: „Szczęśliwa wina, która zasłużyła na tak wielkiego Odkupiciela!”. Przy każdym ludzkim powrocie, na ziemi i w niebie rozbrzmiewa głos Boga: zacznijmy świętować!

 

Propozycja osobistego i wspólnotowego życia słowem na miesiąc:

W tym roku 2025, kiedy obchodzimy nasz jubileusz, uczyńmy z każdej naszej straty i cierpienia okazję do przyjęcia Boga, który do nas przychodzi; dawajmy świadectwo naszej wiary i wierności Bogu w każdych okolicznościach: w radości i w bólu, w przyjmowaniu i w traceniu!

Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! (Hi 1,21)

Podziel się z braćmi swoim doświadczeniem cierpienia, w którym dostrzegłeś działanie Boga i które ostatecznie stało się powodem radości.