W życiu świętego Augustyna, jak czytamy w opowieści o jego nawróceniu, silne doświadczenie Słowa Bożego było dla niego wyzwoleniem, zmieniło jego życie, przemieniając jego serce!
Był on wówczas w ogrodzie – w Mediolanie, we Włoszech – i toczyła się w nim zaciekła walka duchowa między nieuporządkowaną pożądliwością ciała i wołaniem Ducha, który wzywał go do oddania życia Panu Jezusowi. Nagle usłyszał głos: “Bierz i czytaj”. I tak otworzył Pismo na rozdziale trzecim Listu do Rzymian i przeczytał: “Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (Rz 13,11-14).
Tamten moment był jak dzień Pięćdziesiątnicy, który uczynił Augustyna nowym stworzeniem, tak jak stało się z apostołami w wieczerniku, w Jerozolimie, w ową pierwszą Pięćdziesiątnicę, która przemieniła historię. Odtąd Augustyn nie był już tym samym człowiekiem.
Ojciec Raniero Cantalamessa głęboko dotyka tej tajemnicy, kiedy mówi, że każde Słowo Boże jest natchnione przez Boga, a zarazem tchnie Ducha Świętego w nasze życie. Mocą Słowa możemy przeżywać nasze życie jako “nieustanną Pięćdziesiątnicę”.
Ileż razy doświadczamy tego, że głoszenie Słowa przemienia, przekształca życie tak wielu braci i sióstr, których spotykamy na ulicach, zniszczonych wskutek życia w opuszczeniu, nałogach i grzechach! Chciałbym wskazać trzy konsekwencje tej Pięćdziesiątnicy Słowa, Ducha i życia.
Słowo nawraca, przemienia i odnawia
Spotkanie ze Słowem jest spotkaniem z samym Chrystusem, który dziś – tak jak na początku Ewangelii – woła: “Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15b). To nawrócenie jest przede wszystkim łaską, darem, który otrzymujemy, gdy przyjmujemy Słowo, które zbawia, które czyni wszystko nowym.
Ten sam o. Cantalamessa opowiadał o alkoholiku, który pewnego dnia przypadkowo usłyszał Słowo z księgi Pieśni nad pieśniami, które mówiło: “miłość twa przedniejsza od wina” (Pnp 1,2b). To słowo było tak żywe, tak silnie wkraczające w jego życie, że w tym samym momencie przeżył chrzest w Duchu Świętym, został uwolniony od nałogu i stał się nowym stworzeniem. Z całą pewnością Jezus, Ten, który “z niezmierzonej obfitości udziela Ducha” (J 3,34), jest obecny w swoim Słowie.
Dlatego też święty Ignacy Antiocheński mówił: “Oddaję się cały Ewangelii, tak jak samemu Ciału Chrystusa”; a święty Augustyn twierdził, że nie jest mniej winny ten, kto wskutek niedbalstwa pozwoli “upaść na ziemię” Słowu Bożemu od tego, kto w ten sam sposób pozwoli upaść eucharystycznemu Ciału Chrystusa. Muszę więc nauczyć się wchodzić w relację ze Słowem Bożym tak jak z żywą osobą, która komunikuje się ze mną i przekazuje mi siłę i życie swojego Ducha.
Słowo poprawia, wychowuje i udoskonala
“Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu” (2 Tm 3,16-17).
Ciekawie jest odkryć, że – jak przeczuwała Chiara Lubich – każde Słowo niesie z sobą aspekt “negatywny” i “pozytywny”, wymiar wyrzeczenia, “śmierci” i wymiar “życia”, jak na przykład: kto “traci” swoje życie, “znajduje” je (vide: Mt 16,25); “Dawajcie, a będzie wam dane” (Łk 6,38). Każde Słowo zawiera syntezę samego misterium paschalnego i ma moc sprawić, że przejdziemy ze śmierci do życia, umożliwiając nam ciągły wzrost, doskonalenie.
Oto dlaczego tak cudownie jest mieć zawsze w ręku Słowo Pana, jak stale radzi papież Franciszek. Głupotą jest nie dbać o regularne czytanie Słowa Bożego, a nawet, być może, przeczytanie całej Biblii w rok… czytając trzy rozdziały dziennie (mniej więcej 15 minut dziennie). Nie zapominajmy nigdy, że, jak mówił święty Hieronim, nieznajomość Słowa jest nieznajomością Chrystusa. Człowiek mądry, który pragnie stałego wzrostu, przeżywa życie “w rytmie Słowa Bożego”.
- Amedeo Cencini w swojej książce “Życie w rytmie Słowa” sugeruje, żebyśmy zaczynali każdy dzień ze Słowem Bożym; każdy tydzień – momentem rewizji i planowania w świetle Słowa; każdy miesiąc – dniem skupienia spędzonym na słuchaniu Słowa, a każdy rok – kilkudniowymi rekolekcjami spędzonymi ze Słowem Bożym. Innym pięknym świadectwem jest to, jakie dają rodziny będące na Drodze Neokatechumenalnej. W niedziele przeżywają one w domu celebrację Słowa z dnia Pańskiego i razem medytują, dzieląc się Słowem Bożym: rodzice i dzieci, ci dorośli i ci najmłodsi, zebrani na modlitwie rodzinnej.
Słowo czyni nas rodziną Pana, Ludem Bożym
To poprzez Słowo Pan gromadzi i buduje swój lud. To dzięki Słowu ustanowił lud Izraela. Dzięki Słowu Pan umacnia swe Przymierze.
Wiele razy mówimy, że nie jest Przymierzem Miłosierdzia ten, kto – na przykład – składa przyrzeczenia lub recytuje formułę konsekracji. Przymierzem Miłosierdzia jest ten, kto żyje Słowem ustanawiającym nasz charyzmat: “Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4,18-19).
Tak stało się w mojej rodzinie. Kiedy byłem młody, Pan użył mnie jako narzędzie dla nawrócenia mojego ojca, a tym, co przemieniło moją rodzinę był moment, w którym właśnie on (po swoim nawróceniu) zaproponował, byśmy raz w tygodniu odłączyli telewizor i “podłączyli się” do Słowa Bożego. W każdą sobotę razem czytaliśmy i medytowaliśmy fragment Słowa Bożego. Następnie dzieliliśmy się doświadczeniem Słowa przeżywanego w ciągu całego tygodnia i razem modliliśmy się. Rodzinne awantury (wcześniej bardzo częste) ustąpiły miejsca pokojowi, który był owocem komunii Słowa; izolacja (której wcześniej doświadczaliśmy między sobą) ustąpiła miejsca radości z serdecznego dzielenia się, a wzajemne zrozumienie gromadziło nas wokół Jezusa, żywego, obecnego pośród nas, jako prawdziwej rodziny.
Jak bardzo chciałbym, żebyśmy wszyscy mogli doświadczyć w sposób konkretny mocy tego Słowa i jego żywotności, decydując się na przeżywanie – przynajmniej raz w miesiącu – “Wieczernika” w swoich domach. “Wieczernik” jest doświadczeniem Kościoła domowego w małych grupach, które wzrastają i pomnażają się wokół Słowa. Razem z członkami rodziny i przyjaciółmi co miesiąc będziemy czytać, medytować, żyć i dzielić się Słowem, pozwalając, by to spotkanie czyniło z nas prawdziwą “rodzinę”. Będzie to eksplozja życia i spotkanie, które nas jednoczy, odnawia, poprawia i buduje!
João Henrique