Stajemy dziś wobec człowieka głuchego i niemego. Jezus wykrzykuje jedno słowo: “Effatha” – i wszystko się przemienia, człowiek zaczyna prawidłowo mówić i słyszeć. Ta osoba jest niema, ponieważ nie słyszy. Nie może wyrazić siebie, ponieważ nigdy nie słyszała żadnego słowa.
Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego niż słowo, a jednak wszelki podstęp, kłamstwo, wszelki fałsz i spory rodzą się ze słowa. Także miłość, dar i służba kiełkują ze słowa miłości. Taka jest moc słowa!
To właśnie słowo odróżnia osobę ludzką od zwierzęcia. Wszystko rodzi się ze słowa i słowo stwarza wszystko. Spójrzmy choćby na wybór, jakiego dokonują rodzice, gdy nadają imię dziecku: wraz z imieniem otrzymuje ono tożsamość.
Słowo jest także przekaźnikiem ludzkiej wiedzy. Wszelka nauka, filozofia i nowe doświadczenia są przekazywane za pośrednictwem słowa.
Słowo Boże i słowo ludzkie
Słowo wreszcie czyni z człowieka osobę wolną lub niewolnika. Spójrzmy choćby na to, jak często media są używane do manipulowania ludźmi.
Słowo pozwala mi żyć w komunii z Bogiem i z drugim człowiekiem. Sam Bóg porozumiewa się z człowiekiem poprzez Słowo. Możemy także powiedzieć, że za pośrednictwem słowa człowiek porozumiewa się z innymi ludźmi, a także z rzeczami.
W tekście biblijnym, który rozważamy, Jezus przemierzał posiadłości Dekapolu, ziemi pogańskiej. Dziś On znajduje nas w naszej niewierności, naszym umyśle opanowanym obsesją, a pustym. Jesteśmy przepełnieni ideami i konceptami, które czynią nas głuchymi i niemymi w obliczu codzienności.
To ludzie przyprowadzają osobę głuchą do Jezusa. Dobrze jest mieć na uwadze, że w dosłownym tłumaczeniu greckie słowo pojawiające się w tekście Ewangelii mówi nam, że ten człowiek mówi, lecz nikt nic z tego nie rozumie: jego problem to problem z komunikacją.
Wyrazić egzystencjalną pustkę
Wydaje się to dziwne! Lecz w naszym życiu wielokrotnie rzeczywistość jest właśnie taka. Nasza mowa okazuje się pusta, nie mająca sensu, bezwartościowa i męcząca zarówno dla tego, kto słucha, jak i dla nas, którzy mówimy. Człowiek z Ewangelii jest głuchy, a osoba głucha nie może też mówić. Słowo jest wszystkim, ale dla niego, który nigdy nic nie słyszał, nie jest możliwe wejście w relacje z innymi ludźmi.
Kilka lat temu do jednego z naszych domów przyjęliśmy brata, który przez wiele lat żył na ulicy. Nie mówił, zawsze był spięty, nerwowy, zamknięty. Będąc żebrakiem, stał się głuchy na jakikolwiek gest czy słowo. Wydawał się głuchy, ponieważ odmawiał wejścia w jakąkolwiek formę dialogu. Po kilku miesiącach, w których otrzymywał wiele gestów i słów miłości, niespodziewanie wypowiedział jedno słowo: „dziękuję”. Wszystko się otworzyło, miłość zwyciężyła! On nigdy wcześniej nie był kochany, nigdy nie kochał sam siebie, ale Miłość pozwoliła mu otworzyć się na to, by słyszeć i mówić.
Głuchota serca
Ten przykład pokazuje nam, że w takiej mierze jesteśmy osobami, w jakiej wchodzimy w relacje z innymi i w jakiej czujemy się kochani.
Jezus wziął człowieka na bok, osobno od tłumu. Ta osoba potrzebowała dostrzec, że została ukochana w sposób osobisty, indywidualny. Taka jest miłość Jezusa. Bóg wie, że jesteśmy głusi ponieważ nie czujemy się kochani – przez Niego, osobiście.
Jesteśmy jak Adam, który wolał uciec od Boga, gdyż z powodu swojego grzechu spoglądał jedynie na siebie samego. Jego duma nie pozwalała mu dłużej słuchać głosu Boga i dlatego się ukrył. To jest także nasz dramat.
Gdy osoba nie czuje się już kochana przez Boga – a On nadal ją kocha – staje się nieszczęśliwa; nie potrafi już słuchać, zamyka się w swoim „ja”, nie kocha i nie czuje się kochana.
Effatha, otwórz się!
Lecz kontynuujmy naszą drogę z Jezusem i spójrzmy na gesty, które On czyni, choćby nawet zdawały się nam dziwne.
Najpierw dotyka On swoim palcem uszu głuchego. Przywołajmy w tym momencie słynny wizerunek Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej, na którym Bóg swoim palcem przekazuje życie Adamowi, człowiekowi. Jezus dotyka swoim placem uszu głuchego. Na nowo stwarza człowieka i pozwala mu usłyszeć Jego miłość. Jezus rodzi w nas nowe życie. Bo my nie mogliśmy już usłyszeć kroków Boga chcącego wyjść nam na spotkanie, gdyż byliśmy martwi dla Raju.
Tego samego doświadczamy, gdy jesteśmy głusi na krzyk najbardziej potrzebujących. Boimy się ich, ponieważ pewnie myślimy sobie, że mogą ukraść nam to, co zyskaliśmy dzięki kłamstwom i oszustwu. Potrafimy jedynie zabijać i robić wszystko, by wykluczyć tych, którzy nie są tacy jak my, którzy nie myślą zgodnie z naszą logiką śmierci, logiką dominacji nad drugim i działania jedynie dla egoistycznych korzyści.
Spójrzmy na świat: jest on pełen głuchych, którzy eliminują innych głuchych. Jesteśmy otoczeni ludźmi niemymi, którzy nie mówią już o pokoju, przez co sprawiają, że zwycięża wojna. Jezus – przeciwnie – wskazuje nam nową drogę.
Jezus przekazuje swoją Miłość
Tuż przed swoja śmiercią Jezus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, woła: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34).
Słowo Jezusa, Jego akt Miłości, przełamuje naszą głuchotę i uzdalnia nas do mówienia nowym językiem miłości. Jest to tak prawdziwe, że setnik mówi: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15,39). On rozpoznaje i my rozpoznajemy to, że palec Boży przemienia naszą osobę i, wreszcie, słysząc miłość Jezusa, możemy stać się tym, co słyszymy. Nie zapominajmy o tym, że człowiek staje się „tym słowem, które słyszy”, gdyż ono czyni z nas osobę i że człowiek żyje tym słowem, które obrał dla swojego życia.
Ustami głosić chwałę Bożą
Drugi gest, który czyni Jezus: śliną dotyka języka głuchoniemego. Ślina jest symbolem Ducha Świętego. Jezus dotknął języka, aby wreszcie ten człowiek mógł być tym, czym od wieków jest: obrazem i podobieństwem Boga. Święty Paweł pisze, że Duch pozwala nam mówić „Abba, Ojcze”.
Gdy nie możemy słyszeć prawdy, stajemy się niewolnikami fałszu i kłamstwa. Byliśmy niezdolni do słuchania Słowa miłości Ojca.
Duch uwalnia nas od słów niegodziwych, wyniosłych i kłamliwych, abyśmy mogli głosić jedyną prawdę: że On jest miłością, że On jest Ojcem, który nas kocha. Wszystko to dokonuje się, ponieważ Jezus ogłasza, stwarzając: „Effatha”, „otwórz się”.
Tak, to On uzdalnia nas do słuchania odwiecznego Słowa Miłości i daje nam możliwość wychwalania na wieki Tego, który nas stworzył.
To Jezus, który, uzdrawiając nas z naszej głuchoty i naszej niezdolności mówienia, pozwala nam słyszeć to, co Ewangelia proponuje nam czynić, by realizować w sobie nowe życia, życie we wzajemnej miłości i głoszeniu wszystkich cudów, których Bóg dokonuje w każdym momencie.
Antonello Cadeddu
Założyciel wspólnoty Przymierze Miłosierdzia