Słowo na Lipiec 2013

“…prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15, 39b).

 

Krzyż Światowych Dni Młodzieży (JMJ) odwiedził już wiele regionów w Brazylii i wiele krajów na świecie. Dlatego ważne jest, byśmy przygotowali się do tego wielkiego wydarzenia medytując nieco o tajemnicy Krzyża, która jest objawieniem miłości Boga, która “dochodzi do szaleństwa”, jak mówiła Święta Tereska od Dzieciątka Jezus.

  “Żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” (Wj 33,20), mówi Bóg do Mojżesza, ale teraz, oblicze Boga, który umarł za nas, kontemplujemy twarzą w twarz w tym sercu otwartym dla nas. Święty Paweł mówi, że nie chce znać żadnej rzeczy poza Jezusem Chrystusem, i to Jezusem Chrystusem Ukrzyżowanym. W Nim zobaczył pełne objawienie Boga, w Nim mieszka cieleśnie cała Pełnia Bóstwa. (por. Kol 2,9).

Dlatego ewangeliści mówią nam, że kiedy Jezus umarł, rozdarła się zasłona Świątyni, ta, która oddzielała w Świątyni Jerozolimskiej Świętego Świętych, miejsce objawienia obecności Pana od reszty ludu. Przez ciało Jezusa “rozerwanego” dla nas, jako “naczynie pełne miłosierdzia”, mamy dostęp do pełnego objawienia miłości Boga, która dosięga wszystkich ludzi! To dlatego setnik rzymski, gdy widział Jezusa umierającego na krzyżu z miłości, woła: “prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15, 39b).

“Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym”

Nie przez przypadek, kiedy krzyż Dni przyjechał do Sao Paulo, nasz Arcybiskup, Kardynał Odilo Scherer zapragnął, aby przeszedł on przez najbrutalniejsze miejsca w mieście, jak prawdziwe “piekło Cracolandii”, i poprosił nas, jako Przymierze Miłosierdzia, aby zanieść go tam, gdzie ciemności wydają się przeważać nad światłem.

To właśnie tam dwóch ludzi, którzy byli bliscy zabicia siebie nawzajem, uzbrojeni w noże, widząc ten krzyż pozwolili upaść nożom, i zdecydowali się na wyjście z życia w nałogu i przemocy. Podążyli za krzyżem i rozpoczęli drogę odnowienia w naszych domach.

Pan wzywa swój Kościół do objawiania tej “miłości ukrzyżowanej”, aby ludzie naszych czasów dalej kontemplowali oblicze Boga żywego i poznawali Jego miłość. Wczoraj, tak jak dziś, ludzie chcą “zobaczyć Jezusa” i szukają spotkania z Nim nie przez formuły, filozofie, słowa czy rytuały. Tylko Krzyż, miłość, która oddaje się aż do końca, bez ograniczeń, miłość, która umiera z miłości, która zatraca się aby dać życie, objawia światu prawdziwe oblicze Boga: “Bóg jest miłością, kto miłuje narodził się z Boga i zna Boga…”

“Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym”

To jest powołanie całego Kościoła i w sposób szczególny powołanie naszej rodziny Przymierza Miłosierdzia: jesteśmy powołani aby zstąpić do piekieł z Jezusem, aby “wejść w szeregi grzeszników”, tak jak nasz Pan, który stał się “niewolnikiem” i umarł jak złodziej, pośród złodziei, na miejscu Barabasza, aby uczynić z nas prawdziwe “dzieci Boże”.

To wymaga odwagi, by zaryzykować swym życiem, aby stracić naszą energię, w sposób konkretny podzielić się naszymi dobrami, aby wyjść z naszych zabezpieczeń z miłości, aby pójść za Jezusem i objawiać Go światu.

Nasz ukochany Papież Franciszek, w tym czasie przemawiając do Nowych Wspólnot w Wigilię Pięćdziesiątnicy, powiedział: “Tysiąc razy bardziej wolę Kościół potrącony, zraniony na skutek wypadku, niż Kościół chory z powodu swojego zamknięcia! Idźcie na zewnątrz, wyjdźcie!” (Plac Świętego Piotra, sobota, 18 maja 2013).

Zawsze pociągała mnie postać Świętego Damiana z Molokai, który mając zaledwie 21 lat, poczuł powołanie, aby iść tam, gdzie nikt nie chciał iść, do “piekła Molokai”, wyspy na Hawajach gdzie mieszkali odrzuceni i wyjęci poza nawias społeczeństwa trędowaci z okolic, aby uniknąć zarażania innych. Mając 23 lata został wysłany do Molokai i tam spotkał desperację tych, którzy aby przeżyć, strawieni przez trąd, nie mieli skrupułów, aby kraść, zabijać i zadawać gwałt innym.

On wypalił się z miłości pośród tego ludu, znajdując w Eucharystii siłę, aby stać się samemu eucharystią, darem, chlebem połamanym dla innych. Umarł mając 49 lat, trędowaty pośród trędowatych. Molokai stało się znane jako “raj ojca Damiana”. On objawił w ten sposób prawdziwe oblicze Boga.

Mówi się, że pewnego dnia jeden trędowaty poprosił go o chrzest, ale on pomyślał, że ten człowiek nie jest przygotowany i nie wie o co prosi. Zapytał więc, czy wie, co to znaczy być chrześcijaninem. Trędowaty odpowiedział mu: “przyglądałem się Ojcu i jego wiernym i zrozumiałem, że być chrześcijaninem to znaczy, że kto nie ma dłoni pomaga temu, kto nie ma stóp, kto nie ma stóp pomaga temu, kto nie ma oczu, i kto nie ma oczu pomaga temu, kto nie ma dłoni”. To jest oblicze Chrystusa i Jego Kościoła.

“Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym”

Jak zatem konkretnie żyć tym Słowem? Naśladując Jezusa i odpowiadając na wezwanie Jego Kościoła. Razem z Papieżem Franciszkiem chcemy odnowić nasz zapał misyjny, wyjść poza siebie, powrócić do pierwszej miłości, wyjść na spotkanie innych, nie przestawać spalać naszego życia z miłości, aż do momentu kiedy wszyscy poznają miłość Boga i zobaczą w Jego zniekształconej przez ból twarzy blasku miłości, która przemienia.

Nie bój się świadczyć o Jezusie w swoim domu, swojej szkole czy pracy, i kto wie, aż na krańcach świata, odpowiadając na wezwanie Kościoła na 13. Światowe Dni Młodzieży: “Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19).