Słowo na Sierpień 2013

Maria Magdalena spotyka

Jezusa Zmartwychwstałego

 Najdroższe dzieci, kilka miesięcy temu o. Joao Henrique medytował z nami o wielkiej ewangelizatorce Marii Magdalenie, i w tym miesiacu chcemy jeszcze bardziej poglebić ten temat.

Maria Magdalena poszła aż do grobu, zobaczyła Jezusa zmartwychwstałego i poszła z radością ogłosić apostołom to, co zobaczyła i co On jej powiedział. We fragmencie z Jana 20,11-18 możemy zobaczć jak Maria Magdalena staje się pierwsza ewangelizatorką. Jak mówią niektórzy teologowie, ona staję się “apostołką” apostołów. Nawraca się słysząc Jezusa, który zwraca się do niej “Mario” (por. J 20,16 – Jezus zawsze zwraca się po imieniu do tych, których kocha), i ona staję się pierwszą misjonarką Jezusa, swojego ukochanego.

Spójrzmy z większym spokojem i głębią na ten fragment i spróbujmy zrozumieć jak poprzez przykład Marii Magdaleny możemy stać się głosicielami Ewangelii, aby być posłusznymi wezwaniu Papieża, który posyła nas do świata, by ewangelizować po Światowych Dniach Młodzieży.

Możemy natychmiast zauważyć, że istnieje różnica w zachowaniu apostołów i Marii Magdaleny: apostołowie idą do grobu, ale później wracają do domu, wracają z wątpliwościami i rezerwą, które blokują ich umysły wobec Jezusa.

Maria natomiast, jest kobietą wierną. Widzimy ją u stóp krzyża Jezusa razem z Maryją, Jego matką. Maria Magdalena jest kobietą wiary i miłość do Jezusa prowadzi ją do wytrwałości, również blisko grobu. Ona poszukuje Jezusa i nie zaznaje spokoju póki nie spotka swojego Ukochanego. Możemy zobaczyć w niej z całą jasnością, miłość która niesie kobietę do poszukiwania swojego ukochanego jak w Pieśni nad Pieśniami: jest noc, ale ona nie boi się, pyta strażnikow, sąsiadów, przyjaciół. Ona rownież jest w ciemności, nie zaznaje spokoju póki nie spotka ukochanego. Tak samo Maria Magdalena… ona chce spotkac Ukochanego.

Jesteśmy powolani do życia tym samym doświadczeniem, czy to Marii Magdaleny czy kobiety z Piśsni nad Pieśniami. Musimy wytrwać w wierności, aby szukać, bez ustanku, naszego ukochanego: Jezusa! Nasza wierność ma iść ponad trudnościami każdego dnia i samej ewangelizacji. Ile razy widzę młodych i małżonków z grup Tęcza i Wspólnoty Życia Ruchu Przymierza Miłosierdzia, którzy narzekają na osoby ewangelizowane, o których myślą, że się nawrócili poprzez głoszenie na spotkaniach, a nie pozostają wytrwali w wierze. To jasne, nieświadomie patrzymy bardziej na efekty naszego głoszenia i bardzo rzadko patrzymy na Jezusa, którego mamy głosić.

Brakuje nam jednego kroku, który postawiła Maria Magdalena. Ona chciała jedynie Jezusa, i On jej wystarczał. W Ewangelii widzimy, że ona nie przejmuje się tym, czy apostołowie odchodzą niezaspokojeni, przywiązani bardziej do racjonalości niż do miłości. Ona jest wytrwała i szuka tylko Jezusa. Ona chce Go odszukać i pyta ogrodnika: “Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłes, a ja Go wezmę”. (J 20,15) Dla niej nie liczą się efekty, przejmuje się jedynie spotkaniem z Jezusem. Przejmuje się pozostawaniem ze swoim ukochanym: Wody wielkie nie zdolają ugasić miłosśi, nie zatopią jej rzeki (Pnp 8, 7). Jezus, nasz ukochany, jedyny, którego mamy wybrać. Niczego więcej nie szukać jak tylko Jego: Jezusa.

Wydaje się łatwe powiedzieć i napisać te rzeczy, ale  rzeczywiście, wybrać Jezusa to krok, który jedynie Duch Święty może nam pozwolić uczynić. Musimy uparcie prosić Ducha, aby nam dał miłość całkowitą i wyłączną do Jezusa. Jak Maria Magdalena, mieć doświadczenie Jego i szukania Go bez wytchnienia. Ma się stać jedynym wszystkim, bez pragnienia żadnych wyników, ani dowodów Jego miłości, ale kochając Go, ponieważ jest naszym jedynym ukochanym. Zrozumieć to, co Jezus mówi nam, kiedy pokazuje, że nie możemy służyc dwom panom, ale kochać jedynie Ukochanego.

Wybór musi być jasny: nigdy nie szukać rekompensat, aby czuć się zdolnym, wielkim głosicielem albo już uważac się za świętego, ale życ jedynie, aby szukać Go, zawsze i stale. To znaczy, że jeśli być może Bóg Ojciec pozwoli na przykład na porażkę podczas głoszenia, mamy kontynuować, wierzyć, bo On czyni wszystko dobrze, bo jest Bogiem miłości, który czyni wszystko doskonałe.

Pewnego dnia zakończyłem msze uzdrowienia i muszę powiedzieć prawdę, byłem trochę smutny, bo wydawało się, że wszystko co powiedziałem, było całkowicie nieudane. Wróciłem do domu zdenerwonany na Jezusa. Dzień później zadzwonił do mnie pewien człowiek, był przeszczęśliwy ponieważ podczas przejścia z Jezusem Eucharystycznym pośród ludzi, po mszy, pewien młody upadł w spoczynku w Duchu i nagle spadły same wszystkie kolczyki, które miał na ciele. Rano poszedł, aby zalożyć je na nowo, ale Jezus zabrał nawet wszystkie przebicia. Z jednej strony byłem szczęśliwy z powodu tego młodzieńca, ale poszedłem się wyspowiadać z mojej niewiary.

Nie ma rady: moja, nasza pycha jest ogromna i nie jesteśmy usatysfakcjonowani, jeśli nie widzimy znaków. Przeciwnie, Bóg działa zawsze, nawet jeśli nie widzimy znaków. Maria Magdalena nie zrobiła tak, ona chciała być blisko grobu, blisko Ukochanego. Tylko to. Nasza ewangelizacja musi być wolna od wszystkich kompensacji i chęci usłyszenia od innych, że jesteśmy wielkimi mówcami i że działamy cuda i uzdrowienia (sic).

“Maria Magdalena poszła oznajmiając uczniom: widziałam Pana i to mi powiedział.” (por. J 20,18)

I w końcu, jak Maria Magdalena, mamy biec radośnie, aby głosić, że Jezus żyje i że mamy doświadczenie spotkania Go w naszym życiu, w sposób konkretny. Nasza postawa musi być taka: biec radośnie! Nie możemy być dłużej jak apostołowie, którzy woleli wrócić do własnych domów, smutni i pełni wątpliwości. Nic z tych rzeczy! Kiedy raz mamy doświadczenie Jego miłości, jak Maria Magdalena mamy biec bez miary i bez wytchnienia, aby głosić tym, którzy Go nie znają i nie wiedzą, że On żyje i przemienił nasze życie. Mamy głosić to, co On powiedział i co mówi do naszych serc. Musimy powiedzieć nie o tej teologii, która przechodzi ponad głowami ludzi, ale użyć teologii, która rodzi się z życia i z doświadczenia przeżytego z Jezusem żywym.

Używajmy naszej inteligencji, naszego umysłu, naszej kultury, aby dać Życie, nie słowa. Tylko w taki sposób będziemy jak Maria Magdalena, która oglosiła uczniom, że widziała Pana, i co On jej powiedział do serca.

Świat jeśli spotka się z Chrystusem, to tylko gdy naszym życiem świadczymy, że Chrystus żyje.

Aby zakonczyć, podejmujemy decyzję postawienia tego kroku: doswiadczając razem, jako Przymierze Miłosierdzia, żywego Jezusa, wyjdźmy, jak Maria Magdalena, poza nas samych, aby głosić wszystkim, bez wyjątku, Chrystusa zmartwychwstałego, naszą radość i naszego Ukochanego!

Pe. Antonello