„Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła” (J 4,15)
Pragnę zachęcić cię, byś w tym czasie odnowy przeszedł przez jeszcze jedną bramę. Kroczmy razem, otwarci na głos Pana, który chce widzieć w naszym sercu nadzieję nowego ludu, przemienionego mocą Jego Ducha. Przypomnijmy sobie, co w zeszłym miesiącu mówił ojciec Henrique, kiedy medytowaliśmy wspólnie teksty proroka Nehemiasza: „Wystarczy niewiele, aby stracić wszystko, ale wystarczy tylko chwila, by narodzić się na nowo w Miłosierdziu Pana. Muszę zacząć od siebie – być w bliskiej relacji z Panem, przyjąć Jego Ducha, którym jest Miłość Ojca rozlana w moim sercu”. Razem postawmy kolejny krok.
Tekst proroka Nehemiasza mówi: „A Bramę Źródlaną naprawiał Szallum (…): on odbudował ją, pokrył dachem i wstawił jej wrota (…)” (Ne 3,15).
Brama Źródlana, którą spróbujemy nieco lepiej poznać, znajduje się w południowo-wschodniej części Jerozolimy. Bibliści twierdzą, że w owych czasach trzeba było nieustannie prowadzić intensywne prace związane z utrzymaniem źródła, stale je czyścić i odnawiać, aby woda przepływała przez czysty kanał. Nazwa tej bramy prawdopodobnie wzięła się stąd, że król Ezechiasz (2Krl 20,20) wybudował podziemny tunel poza murami Jerozolimy, by doprowadzić do miasta wodę ze źródła. Kanał wiódł do sadzawki zwanej Siloe, w pobliżu pałacu króla Dawida, i zaopatrywał w wodę całą Jerozolimę.
Traktując ten obraz jako odbicie naszego życia duchowego, moglibyśmy powiedzieć, że brama ta powinna być stale odnawiana, aby woda Ducha Świętego mogła przepływać przez nas i obfitować w nas samych oraz w osobach z naszego otoczenia.
Tej wody należy nieustannie bronić (2 Krn 32,3-4) przed podstępami wrogów. Służy ona do tego, by oczyszczać nas z grzechów i wszelkich zabrudzeń, którym winne są bożki nieustannie obecne na wyżynach niebieskich (por. Ef 6,12) i wokół nas.
W naszych rozważaniach ogromną pomocą może być fragment Ewangelii św. Jana 4,4nn. Jak sam wiesz, albo jak słyszałeś na moich kazaniach, w tym fragmencie Jezus spotyka Samarytankę przy studni Jakuba. Dzieje się to w południe, czyli w najgorętszej porze dnia. W tej dynamice spotkania rodzi się dialog, w którym Jezus pogłębia temat wody, podstawowego pokarmu dla ciała, ofiarowując kobiecie wodę, która gasi pragnienie i pozwala już nigdy więcej nie pragnąć.
Samarytanka oznacza każdego z nas. Często wydaje się nam, że nasza własna woda może nasycić i zaspokoić nasze najgłębsze pragnienia. Szukamy w świecie wody, która sprawia, że pragniemy jeszcze bardziej: wody władzy, pieniędzy, seksu (władza, posiadanie, przyjemność to ogromne pokusy – por. Łk 4,1-13). Są również jeszcze bardziej niebezpieczne wody, oferowane przez Internet. Wydaje się nam, że jeśli zaczerpniemy z tego źródła, odnajdziemy spokój i odpoczynek, ale to wszystko na darmo. Odczuwamy tylko większe pragnienie i, co gorsza, ta woda prowadzi nas do jeszcze bardziej nieuporządkowanych namiętności.
„Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła” (J 4,15)
Ewangelista tłumaczy to w kolejnych fragmentach, kiedy Jezus pyta Samarytankę, gdzie jest jej mąż, ona zaś odpowiada, że nie ma męża. Wcześniej miała ich pięciu, a tego aktualnego, szóstego, za męża nie uważała.
Omawiając pokrótce ten niesłychanie bogaty tekst, moglibyśmy stwierdzić, że na poziomie duchowym mężowie są bożkami, których szukamy i wielbimy, a szósty mąż oznacza depresję, rozczarowanie ostatnim bożkiem, poczucie jego bezużyteczności. Na tym etapie życia kobieta nie wierzy już w nikogo ani w nic. Wszystko jest bezużyteczne, straciła zainteresowanie czymkolwiek. Czy tak nie dzieje się też w życiu wielu z nas? Czy tak nie było w twoim życiu?
Jezus deklaruje, kto jest prawdziwym źródłem życia, żywą wodą. To On jest prawdziwą wodą i On daje Samarytance oraz całej ludzkości swojego Ducha, który jest życiem i który gasi nasze pragnienie.
W minionych wiekach ludzie próbowali często skalać i zastąpić czymś innym dzieło Ducha, doprowadzając do nieodwracalnych sytuacji. Dziś musimy być czujni, mieć odwagę, by ponownie odnowić tę bramę, która jest tak ważna nie tylko dla chrześcijan, ale i dla całego świata.
Jako Kościół powinniśmy nieustannie dbać o odnawianie bramy, przez którą wkracza Duch Święty. Tak wiele jest filozofii, ideologii, fałszywych współczesnych teologii, które chcą skalać prawdę, tradycję, liturgię, duszpasterstwa. Nie możemy na to pozwolić. Każdy z nas powinien czuć, że współpracuje przy odbudowie Bramy Źródlanej. To piękne, że ja, ty i wszyscy nasi bracia możemy i powinniśmy stawać się tym kanałem, tą bramą, która pozwala Duchowi przepływać hojnie przez twój dom, przez nasze grupy i wspólnoty.
Musimy być pełni Ducha Świętego, by w naszych ewangelizacjach i życiu wspólnotowym móc stać się narzędziem i Bramą Źródlaną dla zbudowania Ciała Chrystusa – Kościoła. Duch Święty, odnawiając nasze serce, z czasem uczyni z nas uczniów dla uświęcenia ludzkości.
Nie wątpię, że Duch pragnie ukazywać się w obfitości, a jeszcze bardziej musi się objawiać, aby wyzwolić ludzi od wszelkich bożków, które ich zniewalają i niszczą. On, Żywa Woda, dzięki której nie będziesz już pragnął, potrzebuje ciebie. To nas wybrano, byśmy byli kanałami Jego łaski, aby ta Żywa Woda dotarła do wielu serc.
„Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła” (J 4,15)
A zatem pragnę ci powiedzieć: dbaj o bramę swego serca. Oczyszczaj ją, poszerzaj, obmywaj, czyń z siebie samego świętą bramę, pamiętaj o sakramencie pokuty – dla nas, Przymierza Miłosierdzia, celem jest comiesięczna spowiedź. Nie pozwólmy, by przez tę bramę wkradł się brud. Wyrzuć wszystko, co jest zepsute, przez Bramę Śmietników.
Drogi synu i droga córko, mamy być bramą, przez którą przechodzi ludzkość, i kanałem, dzięki któremu woda Ducha będzie oczyszczać i stwarzać nowych mężczyzn i nowe kobiety na nowy czas.
Niech cię Bóg błogosławi!
ojciec Antonello Cadeddu
Założyciel Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia