Są to słowa, które wypowiadają uczniowie idący do Emaus, kiedy, uciekając z Jerozolimy, spotykają się z Jezusem. Zza tego wyrażenia wyłania się prawda, która przemienia życie tych, którzy ją rozumieją, tak jak się to stało z uczniami.
W istocie można zauważyć, że wielu chrześcijan słucha Słowa Bożego, lecz go nie rozumie. Słowo Jezusa można zrozumieć jedynie wówczas, gdy żyjemy w określonych warunkach. Dziś przeanalizujemy jeden z nich, otwierający nas na pozostałe.
Słowo Boże można zrozumieć jedynie wtedy, gdy Jezus jest obecny pośród dwu lub więcej braci zebranych razem! Jedynie wówczas, gdy trwamy w jedności i miłości. Spójrzmy na fragment, który analizujemy, gdyż on otworzy nam oczy i pomoże zrozumieć tę rzeczywistość.
Uczniowie, uciekając z Jerozolimy, „rozprawiali” między sobą [dosł. dyskutowali]. Słownik języka portugalskiego tak objaśnia sens słowa „dyskutować”: „wyrażać własne idee jako stojące w opozycji do tego, co uważają inni”.
Taka jest rzeczywistość, w której zazwyczaj żyjemy. Kiedy dwie osoby budują relację, zawsze przyjmują postawę dystansu, obrony, opozycji. Często nie jest to dostrzegalne na pierwszy rzut oka, lecz w istocie zawsze przyjmujemy postawę obronną.
Jest to szczególnie interesujące, gdy wyakcentujemy, że uczniowie nie rozumieją się wzajemnie, nie dostrzegają i nie rozpoznają Jezusa – tego samego Jezusa, który przez trzy lata żył razem z nimi. Ich oczy pozostają ślepe i nie mogą rozpoznać Tego, który od wieków żyje w komunii z Ojcem i Duchem Świętym.
Wielu chrześcijan, niestety, żyje w tej ślepocie: dyskutują, walczą, wprowadzają podziały, rzucają oszczerstwa. Nie znajdują w Słowie Bożym życia, używając go jedynie do formułowania praw i zasad, które krępują i, co więcej, na nieszczęście odpychają tych, którzy chcieliby odnaleźć w nich życie, jakie daje Ewangelia.
Uczniowie, gdy uciekali z Jerozolimy, byli smutni, czuli się zdradzeni, bali się, żyli w ciemności, nie akceptowali faktu śmierci Jezusa, ich serce było zamknięte, chcieli wrócić do życia pozbawionego sensu, życia w samotności, z dala od pozostałych uczniów. Najsmutniejsze jednak jest to, że oni znali słowa i życie Jezusa! Doświadczyli już mocy Boga, Jego miłości. Widzieli cuda, byli świadkami uzdrowień, sami też zostali dotknięci miłością Boga, lecz niczego nie rozumieli, czuli się osamotnieni, ich umysł błądził, pozostawali ślepi.
Musimy powrócić do źródeł naszej istoty, żyjąc tak, jak On żyje z Ojcem i Duchem: do życia w komunii. Jezus jest żywym Słowem, Logosem, Słowem Boga. On mówi, że jedyną racją Jego egzystencji było wypełniać wolę Ojca i żyć nią. Powiedział: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30) i jeszcze: „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy” (J 14,26). Realizowało się to również w najtrudniejszych momentach Jego życia, kiedy mówił: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42).
Jak cudownie jest zrozumieć ten fakt, że aby móc być Słowem, trzeba żyć Słowem Ojca! Bóg pozostawia nam wolność nawet wówczas, gdy się gubimy, gdy nadal poprzestajemy na naszym małym życiu upływającym na niczym, tocząc między sobą walki, pozostając w smutku i w ślepocie umysłu. Wybór należy do nas! Jednak On zawsze jest gotowy. A chodzi o coś tak prostego! Wystarczy żyć w jedności, miłować się wzajemnie i nawzajem się słuchać, także wtedy, gdy stajemy wobec Słowa.
Wystarczy uwierzyć w to, że przez drugiego człowieka przemawia zawsze sam Jezus, a smutek, kłótnie, ślepota, podziały, strach – ustaną. Gdy będziemy żyć w taki sposób, skutek będzie absolutnie i wyłącznie jeden: On sam, Jezus, będzie objaśniał nam swoje Słowa, dając każdemu z nas życie nadprzyrodzone.
We fragmencie mówiącym o uczniach idących do Emaus czytamy:
„I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,27).
Czy my również chcemy odkryć sekrety Boga? Jego mądrość? Czy chcemy doświadczyć tego, czemu wyraz dali uczniowie, gdy On zniknął? Czy chcemy? Wystarczy, byśmy żyli w jedności między sobą, miłując się wzajemnie, a Jezus będzie do nas mówił i zapanuje całkowita jasność i nieustające szczęście, tak samo w radościach, jak i smutkach.
Antonello Cadeddu
Założyciel Przymierza Miłosierdzia