“A kto jest moim bliźnim?” (Łk 10, 29b)
Jedną z najbardziej znanych przypowieści w Biblii jest z pewnością słynna przypowieść o Dobrym Samarytaninie (Łk 10, 25-37). Przypowieść ta jest tak bogata, że nie możemy nie rozważyć jej w tym roku w którym Pan nas zaprasza do wchodzenia w tajemnicę Jego Miłosierdzia.
W przypowieści o Dobrym Samarytaninie cała refleksja wychodzi od cytatu z ewangelii Łukasza: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego” (Łk 10, 27). To jest klucz do zdobycia życia wiecznego – „to czyń, a będziesz żył!” (Kpł 18,5). Poprzez tę przypowieść Jezus chce zwrócić naszą uwagę na dwie prawdy:
- zbawienie przychodzi do nas nie tylko poprzez poznanie, ale przez wypełnianie Jego Słowa: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? (…) To czyń, a będziesz żył” (por. Łk 10, 26.28), ponieważ żyjąc Słowem, Miłosierdzie Boże żyje, ono „staje się ciałem w nas”, poprzez nas promieniuje!
- w praktyce jest „łatwo kochać Boga, którego nie widzimy”, a mamy trudności, by kochać „brata, którego widzimy” (por. 1J 4, 20). W przypowieści Samarytanin staje się bliźnim upadłego człowieka, oznaczającego grzesznika, poturbowanego i zranionego przez grzech, który sprawił, że nie jest on w stanie się podnieść, ale dla uczonego w prawie jest łatwiej zachowywać sześćset trzynaście przykazań Prawa niż zbliżyć się do grzesznika, kochać go, opiekować się nim, uleczyć i uratować go.
“A kto jest moim bliźnim?”(Łk 10, 29b)
Ojcowie Kościoła zawsze widzieli w tym „Dobrym Samarytaninie” samego Pana, który faktycznie, niesie nas jako Dobry Pasterz, niesie nasze rany i zapłacił cenę za nasze zbawienie. Oczywiście to staje się również naszą misją jako chrześcijan, byśmy byli drugimi Chrystusami. Jesteśmy wezwani do tego, by podtrzymywać w czasie obecność Pana pośród ludzi, wezwani do ukazywania w naszym ciele Miłosierdzia Pana, które objawiło się w pełni w Chrystusie.
Dobry Samarytanin podszedł blisko i zobaczył. „Zobaczyć” to pierwsza cecha charakterystyczna miłości. W przypowieści także kapłan i lewita „dostrzegli” biednego, zranionego człowieka, ale z daleka, nie podeszli blisko, poszli dalej. Oni nie „zobaczyli naprawdę”, uciekli w zachowywanie pozorów, ponieważ „widzieć” to nieść wewnątrz serca cierpienie drugiego.
Wielokrotnie jednak nasza postawa jest bardziej zbliżona do postawy kapłana i lewity. Tak jak oni, my również „odwracamy twarz” przed zranionym i biednym bratem, którzy pokazują nam zniekształcone oblicze Chrystusa – „mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa” (Iz 53,3). Dlatego potrzebujemy najpierw „wychować” nasze spojrzenie i nie pozwolić się prowadzić przez „globalizację obojętności, która zabiera nam zdolność płakania”, jak powiedział Papież Franciszek na Lampeduzie mówiąc o cierpieniu imigrantów z północnej Afryki (Anioł Pański, 17 lutego 2015 roku).
“A kto jest moim bliźnim?”(Łk 10, 29b)
W tej przypowieści znajdujemy pedagogię konkretnej, prawdziwej miłości. Rzeczywiście, miłość nie jest jedynie uczuciem: jest życiem! Samarytanin nie tylko zobaczył, nie tylko się wzruszył i zbliżył.
Zawiózł go na swoim bydlęciu do gospody. Gospoda oznacza wspólnotę, Kościół. W tłumaczeniu greckim jest tam słowo, które oznacza „przyjmuje wszystkich”. Rzeczywiście, Kościół jest „gospodą”, wspólnotą-rodziną, która przyjmuje wszystkich, przede wszystkim zranionych życiem, opiekuje się ranami duszy (grzechami), chroniąc od niebezpieczeństw i ratując od śmierci.
Pewien profesor teologii opowiedział nam, że był w Ziemi Świętej. Kiedy szedł odwiedzić grób Jezusa, pewne biedne palestyńskie dziecko podeszło do niego, by prosić o jałmużnę. On je odsunął zakłopotany, ponieważ spieszył się, by pomodlić się przed grobem Jezusa. Natychmiast gdy uklęknął, usłyszał wewnętrznie głos Pana, który mu mówił: „Klęczysz przed kamieniem, które przyjęło moje martwe ciało, ale odrzuciłeś i oddaliłeś się od mojego ciała żyjącego w tym biednym dziecku, które potrzebowało twojej uwagi, twojej miłości poza twoją pomocą materialną, aby przybyć z pomocą w jego biedzie!”
Żyjąc tym słowem wykonujmy ciągłe ćwiczenie „przybliżania się”, zadając sobie pytanie: Jak mogę stać się bliźnim wszystkich? Do kogo mam zbliżyć się bardziej? Przybliżajmy się do braci poprzez konkretne gesty, dając nasz czas, dzieląc się naszymi dobrami, modląc się i troszcząc o tych, którzy tego potrzebują, ukierunkowując duchowo. Przyjmujmy życie drugiego z uczuciem, ale bez czułostkowości, kochając z całego naszego serca, duszy i ze wszystkich sił, aby Słowo Boże i Jego Miłosierdzie stały się życiem w naszym życiu!
Błogosławimy was,
João Henrique i o. Antonello