Słowo na sierpień 2022

ABRHAM I SARA
UGOSZCZENIE TRZECH ANIOŁÓW

„Abraham podniósł swoje oczy i spojrzał, a oto trzech mężów stoi przed nim. Ujrzawszy ich, wyszedł pospiesznie z wejścia do swojego namiotu, aby ich powitać. Pochylił się przed nimi w pokłonie aż do ziemi…” (Rdz 18,2).

Znamy całą wielką i głęboką historię Abrahama, ojca wielu narodów.

Dziś spróbujemy wejść nieco głębiej, aby zobaczyć, co to Słowo mówi nam o interesującej nas wartości braterstwa i wynikających z niego konsekwencji życia tą świętą wartością.

Analizując to, co mówi nam Biblia, znajdujemy drogę, a właściwie sposób,  w jaki Bóg przeprowadził Abrahama, aby ten odkrył prawdziwy sens życia oraz wartość bycia i akceptacji brata. Zobaczymy kilka ciekawych faktów, które krótko przedstawię ze względu na zwięzłość tego artykułu.

„Abraham podniósł swoje oczy i spojrzał, a oto trzech mężów stoi przed nim. Ujrzawszy ich, wyszedł pospiesznie z wejścia do swojego namiotu, aby ich powitać. Pochylił się przed nimi w pokłonie aż do ziemi…” (Rdz 18,2).

Bóg spotyka się z człowiekiem, który odpowiada pozytywnie na Jego wezwanie, ale musi przejść drogę oczyszczenia siebie. Początkowo znajdujemy człowieka zatroskanego o siebie, o swoje „ja”, o to, by zawsze ratować swoje „ja”.  

Wiedząc, że spotka Abimeleka, nie przejmuje się podawaniem swojej żony Sary za siostrę. Tym samym gotów jest wydać swą żonę , która jest bardzo piękna, temu władcy wyłącznie w celu obrony przed ewentualną śmiercią (por. Rdz 12,13, 20,2). 

Widać tu, jak Abram zajmuje się wyłącznie sobą i jak zawsze interweniuje Opatrzność, bowiem, gdy wychodzi na jaw, że Saraj jest żoną Abrama, Abimelek odsyła go, bojąc się boskich konsekwencji. Abram żyje swoimi myślami i ludzką logiką, więc broni się.

„Abraham podniósł swoje oczy i spojrzał, a oto trzech mężów stoi przed nim. Ujrzawszy ich, wyszedł pospiesznie z wejścia do swojego namiotu, aby ich powitać. Pochylił się przed nimi w pokłonie aż do ziemi…” (Rdz 18,2).

Widzieliśmy również znaną historię Saraj, która dała Abramowi swoją niewolnicę Hagar (Rdz 16,1), aby urodziła mu syna. Bóg obiecał Abramowi, że da mu potomstwo jak gwiazdy na niebie, ale Sarai jest bezpłodna, więc szuka on sposobu, racjonalnie rzecz biorąc, aby zrealizować ten plan otrzymany od Boga. Jest to zupełnie inne myślenie niż boskie myślenie, które może sprawić, że z kamieni powstanie chleb.

Ale Abram żyje egoistycznie. Myśli tylko o sobie, chce spełnić obietnicę sam, swoimi „metodami”. Musimy więc zadać sobie pytanie: za kogo Abram uważał Saraj, swoją żonę? Mimo, że ją kochał, widział w niej przedmiot, który ma spełniać jego marzenia? Jeśli tak, to byłoby to wszystko całkowicie ludzkie, egoistyczne, pełne pychy i indywidualizmu. Myślał o złożonej obietnicy, chcąc ją spełnić zgodnie z logiką, która jednak nie była logiką boską. Pan jednak cierpliwie wychowywał swojego wybrańca.

„Abraham podniósł swoje oczy i spojrzał, a oto trzech mężów stoi przed nim. Ujrzawszy ich, wyszedł pospiesznie z wejścia do swojego namiotu, aby ich powitać. Pochylił się przed nimi w pokłonie aż do ziemi…” (Rdz 18,2).

Wreszcie, po wielu latach, stało się to, co Bóg przygotował. Trzej aniołowie przedstawiają się Abramowi jako starcowi. Stracił wszystko. Wiedział, że Bóg jest wierny i doświadczył, że odnoszenie się do innych i do samej Saraj powinno mieć inny poziom.

Pojawiają się trzej aniołowie, a on, już stary, nie zatrzymuje się na sobie. Choć dzień był bardzo gorący, rozumiał, że powinien ich Ugościć, choć ich nie zna. Fragment ten jest bardzo ciekawy (por. Rdz 18).

Abram ugaszcza ich ze sprawnością, o którą trudno u starca: oferuje wszystko.  Angażując Sarai, razem ofiarują gościom wszystko, co najlepsze, co posiadają, a potem Abram pozostaje w pozycji stojącej, na znak szacunku przed trzema.

W końcu Abram rozumie, że musi zapomnieć o sobie, wraz z Saraj, służyć do końca i przyjąć pozostałych, tych troje, całkowicie. I obietnica się spełnia!

„Abraham podniósł swoje oczy i spojrzał, a oto trzech mężów stoi przed nim. Ujrzawszy ich, wyszedł pospiesznie z wejścia do swojego namiotu, aby ich powitać. Pochylił się przed nimi w pokłonie aż do ziemi…” (Rdz 18,2).

Abram rozumie to, czego nauczył go Bóg. Bycie egoistą prowadzi tylko do smutku, zamknięcia, niespełnienia marzeń. Musi zapomnieć o sobie, dać siebie, ugościć, uszanować gościa, których jest trzech, choć mówi do nich w liczbie pojedynczej, dostrzegając w nich drugiego, kocha bez wyjątku. Bez względu na zmęczenie i upał!

Wreszcie staje się bratem Saraj i prawdziwym małżonkiem: pełna relacja z nią i z innymi.

Jak to jest z nami? W tym roku rozmawiamy i odkrywamy wartość braterstwa! Czy zawsze gościmy naszego brata, naszą siostrę, czy też nasze relacje przeżywamy tylko po to, by czerpać z nich korzyści?

Żyjąc w sposób egoistyczny i zapatrzony w siebie, nie zbudujemy nic i nie będziemy mieli spełnionych obietnic, które Bóg dał Abrahamowi, także i nam.

Nie możemy ograniczać się do myślenia tylko o powołaniach, świętych małżeństwach, świętości w życiu jako osoby konsekrowane, jako oddanych kapłanów. To wszystko jest ważne, ale musimy mieć się na baczności przed egoizmem, przed osobistym interesem, przed chęcią wykorzystania innych. 

To zawsze będzie prowadzić tylko do smutku, twojego i Boga, który nie będzie w stanie spełnić twoich marzeń. Tylko braterstwo, tylko uznanie drugiego przed sobą, który jest dzieckiem Bożym i wyrazem życia trynitarnego, tylko przyjęcie go zawsze i bez miary, jak to uczynił Abraham, może urzeczywistnić dary i charyzmaty, które Ojciec w niebie przygotował dla każdego z nas.

o. Antonello Cadeddu
Założyciel Przymierza Miłosierdzia