Słowo na październik 2017

To Słowo zaprasza nas do kolejnego kroku na drodze miłości, który polega na tym, że mogę kochać bliźniego tak, jak kocham Jezusa, rozpoznając Jezusa w moim bliźnim!

Na początku istnienia Przymierza Miłosierdzia poszliśmy odwiedzić bezdomnych na placu katedralnym Sé, w São Paulo. Byliśmy nieco niespokojni, ponieważ nie wiedzieliśmy, czy rzeczywiście rozpoczęcie tego dzieła było wolą Jezusa. Podeszliśmy do pewnego pijanego mężczyzny, porozmawialiśmy z nim i pomodliliśmy się. On, w pewnym momencie odwrócił się i poszedł sobie, ale zaraz zatrzymał się, spojrzał na nas i pewnym, zdecydowanym głosem powiedział:Zadajecie sobie pytanie, czy powinniście rozpocząć wspólnotę, żeby nam pomagać. Bóg tego chce. Idźcie w pokoju.I odszedł. Staliśmy tam oniemiali, płacząc ze wzruszenia. Bóg przemówił do nas przez jednego z najmniejszych braci.
Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje (Mk 9,37).

To Słowo z Ewangelii wg świętego Marka rzuca światło zrozumienia na 25 rozdział Ewangelii wg świętego Mateusza, w którym Pan mówi nam o “sądzie ostatecznym”, kiedy objawi nam wszystko, co uczyniliśmy lub czego nie zrobiliśmy przez zaniedbanie wobec naszych najmniejszych braci – głodnych, spragnionych, uwięzionych, nagich lub chorych, w rzeczywistości będą to rzeczy, które uczyniliśmy lub zaniechaliśmy wobec Niego samego. To nasz wybór i nasze podejście wobec biednych orkeśli tak naprawdę nasze wieczne szczęście lub wieczne potępienie (por. Mt 25, 31-46).

Warto przeczytać całą część tego fragmentu Pisma, podczas osobistej modlitwy: Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.
Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. (Mt 25,34-40).

W tych wersach praktycznie od razu jasno widzimy dwa plany: tem określany słowem “kiedy” oraz ten określany słowem “teraz”. “Kiedy” mówi nam o naszym spotkaniu z Królem Zbawicielem – Jezusem Chrystusem na sądzie ostatecznym, w czasie końca świata. “Teraz” opisuje to, co powinniśmy robić dzisiaj, abyśmy mogli zostać nazwani błogosławionymi, nie tylko w dniu końca świata, ale już teraz.
W świetle całego rozdziału 25 możemy rozróżnić trzy podstawowe treści:

  1. Przypowieść o dziesięciu pannach (Mt 25,1-13) ukaującą nam, że potrzebujemy oliwy, która pomoże nam zobaczyć/zrozumieć Słowo. Jedynie żyjąc Słowem zrozumiemy, jak kochać bliźniego, aby na zawsze z nim żyć. Słowo jest światłem, które pomaga nam zobaczyć drogę do Nieba!
  2. Przypowieść o talentach, która mówi nam, że potrzebujemy rozwijać dar miłości, który otrzymaliśmy (por. Mt 25,14-30). Nigdy nie możemy pozwolić sobie na powierzchowność i odpoczynek. Miłość do bliźniego powinna nieustannie w nas wzrastać. Musimy być uważni i aktywni w miłości, ponieważ tylko miłość trwa. Miłowanie jest najlepszą inwestycją naszego życia!
  3. We fragmencie o sądzie ostatecznym uczymy się kochać Pana w naszych najmniejszych, najbardziej potrzebujących braciach: Mt 25,31-46. W ciągłej miłości do drugiego człowieka spotykam Najwyższego i Przedwiecznego!

Sąd ostateczny, jaki Król będzie sprawował w czasie “kiedy”, będzie tym samym sądem, jaki my sprawujemy “teraz” wobec biednych i najmniejszych. Jezus, Król nie zrobi nic innego poza tym, co my robimy teraz w naszym życiu poprzez dokonywane przez nas wybory. Aby dobrze zrozumieć ten tekst, musimy pamiętać, że pojawia się on po dwóch poprzednich i poprzedza dwa rozdziały, które opisują mękę. W czasie drogi krzyżowej Król jest skazany, związany, biczowany, nagi, poraniony i ukrzyżowany. W najmniejszych braciach chrześcijanin widzi swojego Króla. W nich, faktycznie dokonuje się męka Chrystusa dla zbawienia świata! W nich spotykamy Jego samego!

Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje (Mk 9,37)

Kochając drugiego, kochamy Boga i jeszcze w tym życiu stajemy się błogosławieni, szczęśliwi. Mogę realizować się jako syn, żyjąc jak brat. Biedni są jak bankierzy (por. 25,27), którzy pozwalają pomnożyć się moim talentom.

Ewangelia mówi jasno. W każdym najmniejszym bracie tego świata spotykam twarz Zbawiciela. Pan się z nimi identyfikuje. Oni, tak jak Jezus, noszą na sobie skutki wyrządzonego przez nas zła. Wszyscy ci “biedaczkowie” świata są Nim, Ukrzyżowanym; są naszymi sędziami i naszymi wybawcami. Święta Teresa z Kalkuty całowała Chrystusów świata. Realizowała “kiedy” i “teraz”. Święty Franciszek ucałował trędowatego, ucałował samego Chrystusa. Umiłował “teraz”, aby żyć “kiedyś”, w wiecznym szczęściu. Powinniśmy ucałować biednych i dawać im życie, w ten sposób ucałujemy Chrystusa, który pokazuje się w nich “teraz”, dzisiaj.

Któregoś dnia zabraliśmy z ulicy czteroletniego chłopca. Podszedł do mnie następnego dnia i powiedział z radością i wdzięcznością: Wujku, tej nocy po raz pierwszy spałem w prawdziwym, czystym łóżku. Czy możemy wziąć kombi, pojechać razem na plac Sé i wziąć wszystkich moich przyjaciół z ulicy? Tutaj jest tak pięknie, ale nie jestem szczęśliwy, bo myślę o innych dzieciach, które cierpią. To dziecko, bez wielkiej teologii, zrozumiało wszystko!

Czy wszyscy chcemy zostać święci? Jeśli chcesz być błogosławiony pod koniec życia, kochaj dzisiaj Chrystusa w biednych, których spotykasz na ulicy: w żebrakach, prostytutkach, handlarzach narkotyków, w zagubionych młodych i dorosłych bez życia…, ponieważ jedynie miłując bliźniego, prawdziwie kocham Jezusa. W ten sposób staję się osobą, staję się bratem i dzieckiem Boga!

Bądź zatem uważny. Nasz najmniejszy brat jest ubogi i pragnie, potrzebuje być kochany, aby zrozumieć, że potrafi kochać, że jest zdolny do miłości. Wiele razy doświadczysz, że nie odpowie na miłość, stanie się wymagający, męczący, nieodpowiedzialny, będzie zdrajcą, oszczercą i oskarżycielem. W takiej sytuacji odpowiadaj zawsze tak, jak Jezus Chrystus. On stał się “niczym” i mimo, że wiedział, że nie był kochany, ale oskarżony, odrzucony, ukrzyżowany, pomimo to umiłował i zbawia!

Życie błogosławieństwem polega na tym, że przyjmuję grzesznika (ja także jestem grzesznikiem) i wychodząc ponad dobrą czy złą odpowiedź bliźniego, kocham w nim Jezusa. Czując się kochany przez Boga, kocham mojego brata jak syn-brat.

  1. Antonello Cadeddu