Słowo na Wrzesień 2014


„Tchnął na nich i powiedział im: 

«Weźmijcie Ducha Świętego!” (J 20, 22)

Duch Święty Boży jest „tchnieniem” życia, życia w pełni, które Jezus przyszedł nam przynieść. Dlatego pierwszym prezentem, który daje nam Jezus zmartwychwstały jest „Ruah”. Po hebrajsku Ruah jest słowem rodzaju żeńskiego ponieważ jest pięknym obrazem „Rahamin”, płodnym łonem Miłosierdzia Boga, który czyni nas nowymi stworzeniami w Chrystusie.

Tchnienie Jezusa na Apostołów jest więc wyrazem łaski i mocy Jego Paschy. On daje nam Swoje własne życie! On, „został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia” (Rz 4,25), chce żyć w nas. Tchnąc na nas Swojego Ducha pozwala nam, którzy byliśmy martwi, ożyć i „oddychać z Nim”, pozwalając Mu „oddychać w nas”, wypełniając nas „swoim Ruah”, Swoim życiem Ducha w nas, który jest życiem pełnym, w obfitości.

Ma być dla nas jasne, że jesteśmy powołani do ewangelizacji. Ewangelizować to nieść światu radość zmartwychwstania Jezusa, nie tylko głosić największe wydarzenie w historii ludzkości, ale to jest bycie świadectwem skutecznej mocy tej łaski, mocy stwórczej, która jeszcze dzisiaj, w teraźniejszości, przemienia moje życie, nasze życie, i zmienia nas, w Chrystusie, w nowe stworzenia.

Ile razy doświadczamy radości tej „Pięćdziesiątnicy Miłosierdzia”, która przemienia grzeszników w świętych i świadków Jego Miłosierdzia?! Na przykład jeden z naszych młodych, który dzisiaj przebywa w naszym domu formacyjnym, aby poświęcić swoje życie ewangelizacji, wcześniej „poświęcił” swoje życie zbrodni, aż do bycia członkiem grupy przestępczej. Ten młody chłopak był zaproszony, by wziąć udział w jednym z naszych spotkań i w momencie wylania Ducha Świętego spojrzał na księdza, który wyciągnął nad nim dłonie i wtedy zobaczył samego Jezusa w formie ognia, który go chrzcił w Duchu Świętym! On nigdy nie czytał, że Jezus jest Tym, który chrzci Duchem Świętym i ogniem, nigdy nie słyszał Słów Jezusa, który mówi: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął!” (Łk 12,49). Dzisiaj ten młodzieniec jest rozpalony Duchem, spalając się z tej miłości, ale nie „ofiarując się” jako niewolnik nieczystości i nieprawości, ale świętości, poruszony przez tchnienie Ducha Świętego, który w nim mieszka (por. Rz 5,19-20).

Oddychając z Chrystusem „Ruah” oznacza uczestniczyć i świadczyć o Jego zmartwychwstaniu dzisiaj, w naszym życiu, w Kościele którym jesteśmy, jako Dzieci Miłosierdzia! „A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.” (Rz 8,11).

 

„Tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego!” (J 20, 22)

 

Zanurzymy się jeszcze głębiej w stwórczej mocy tego Słowa, które jest Duchem i Życiem (por. J 6,63). Mówiąc „Ruah” Jan robi aluzję, oczywiście, do opisu Stworzenia, który mówi: „Ruah Boży unosił się nad wodami” (Rdz 1,2c). To stworzenie znajduje swoją pełnię jako „nowe stworzenie” w Chrystusie. Cała historia zbawienia znajduje tu swoją pełnię „Oto czynię wszystko nowe!” (Ap 21, 5b). Wejść w tę historię oznacza wejść w łono Miłosierdzia (Rahamin) i narodzić się na nowo w Chrystusie jako nowe stworzenia; oznacza pozwolić Duchowi „unosić się” nad naszymi wodami, nad pustką naszej „bezkształtnej” egzystencji, aby wejść w harmonię prawdziwego, obfitego życia.

Słowo „unosił się” może również być przetłumaczone jako „drgał”, wszystko we wszechświecie drga. Drgają cząstki, atomy, gwiazdy, konstelacje, galaktyki… Drży nasze serce, drżą wszystkie istoty i żyją w kosmicznej harmonii, w boskim tańcu. Wszystko co istnieje jest pieśnią, ruchem, wszystko jest drganiem strumienia życia, które wylało się w „Big Bang” „eksplozji” serca Ojca, które nie może już dłużej zachowywać życia i Miłości dla Siebie.

Wszystko rodzi się przez „rozdarcie” serca Syna na Krzyżu, który wylewa na nas Ducha Świętego. Przyjąć tego Ducha oznacza powrócenie do powszechnej harmonii, do drżenia w śpiewie Miłości Wiecznej, to wejście w taniec życia, w rytmie miłości, rytmie Jego Nieskończonego Miłosierdzia.

Wibrować w Duchu Świętym oznacza odrzucenie „dysharmonii” egoizmu i grzechu, który nas paraliżuje i sprawia, że dusimy się sami w sobie… To oznacza powrót do „pierwszej miłości, do radości miłości, która zawsze się ofiarowuje, to wyjście z przygnębiającego więzienia własnego ja, które wywołuje dławienie, to przechodzenie ze śmierci do życia.

W Polsce mieliśmy łaskę modlenia się za pewnego księdza, który miał kryzys i depresję. Zatracał się w alkoholizmie i życiu w przygnębieniu. Kiedy przyjął zawsze nowe tchnienie Ducha Świętego ponownie usłyszał, w spoczynku w Duchu, głos Pana, który mówił do niego: „Pójdź za mną”. To był ten sam głos, który usłyszał osiemnaście lat wcześniej, gdy odkrył swoje powołanie… Radość miłości Boga wybuchła ponownie w jego sercu, prowadząc go do „dreszczy” tego „drżenia” głosu Pana i Ducha Świętego, który przebywał w nim Ten sam, pomimo jego niewierności.

Jak mówi Słowo: „Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje” (2 Tm 2,13). Bóg zawsze nas wzywa do wyjścia ze złych rytmów naszej egzystencji przeżywanej w ciele, abyśmy wrócili do rytmu tańca życia, w harmonii z Jego sercem Miłosiernym i Świętym, do naszego powołania do komunii z braćmi i z całym światem.

 

„Tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego!” (J 20, 22)

 

Jak zatem żyć tym słowem? Uciszyć się! Słuchać… Jest w tobie, w twoim wnętrzu, boska melodia, ruch życia, witalne tchnienie w rytmie wyznaczanym przez bicie serca Boga, który daje życie wszystkiemu. Dostraja twoje życie, twoje wybory, w rytmie bicia serca Boga.

Serce Boga ma dwa ruchy:

1-      Ono popycha nas, prowadząc do komunii, PONIEWAŻ BÓG JEST „JEDNYM”. Odnawiamy naszą komunię przez moc Ducha Świętego, który czyni nas „jednym”. Czy jesteśmy jednym ciałem, jednym sercem, jedną duszą? Czy żyjemy dzieleniem się naszymi dobrami, naszym czasem, naszymi darami? Czy jesteśmy rodziną? Czy muszę kogoś prosić o wybaczenie? Czy odnawiamy nasze życie wybaczając sobie wzajemnie, jednając się, szukając zagubionych owiec i najbardziej osłabionych członków?

2-      Ono również popycha nas, abyśmy wyszli z nas samych i szli na misję, PONIEWAŻ BÓG JEST „TRÓJJEDYNY”. Jego radością jest przebaczać, ratować tych, którzy jeszcze nie znają Jego miłości, którzy są zagubieni. Duch prowadzi nas do odnowienia naszego entuzjazmu misyjnego, jako zobowiązanie wobec ewangelizacji.

Wracajmy zawsze do pierwszej miłości: bądźmy „naczyniami miłosierdzia”, które On przygotował, wybrał i powołał na Swoją Chwałę, tak jak mówi Święty Paweł (por. Rz 9, 22-24). Pozwólmy „rozdzierać się” przez Miłość, aby moc Jego tchnienia, Jego Ducha, wylała się na całą ludzkość i odnawiając psujący się świat, prowadziła nas do oddychania razem z Nim, do drżenia i wybijania rytmu bicia Jego serca, w harmonijnej melodii Jego pieśni, w boskim tańcu Miłości Miłosiernej i Świętej!

 

 

Ojciec João Henrique